Po tygodniu przyjechał do nas Ali by
porozmawiać o moim pierwszym, a ich kolejnym włamaniu. Jego zadaniem
było wyszukiwanie dogodnie ulokowanych sklepów, nasza – jak to
obrobić, w jak najlepszy i przede wszystkim niezauważalny sposób.
Wspólas zdążył mi do tego czasu już opowiedzieć parę numerów,
które wcześniej we dwoje zrobili, ale to były małe, nieistotne
wejścia do sklepów elektronicznych, z których brali laptopy,
plazmy (które w Polsce kosztowały fortunę) oraz kamery. Ale żeby
zrobić coś poważniejszego i aby było tego dużo, musiało nas być
przynajmniej trzech. I po to tam pojechałem. Siedzieliśmy w naszym
pokoiku słuchając z uwagą tego, co ma Ali do powiedzenia. Rysował
na kartce dokładnie położenie sklepu, wejścia i drogi wyjazdowe.
Do tego gdzie będzie stał samochód i którędy będziemy uciekać.