Po tym ciężkim i samotnym czasie spędzonym na posterunku
policji nadszedł moment wyprowadzki. Jako doświadczony jumak spodziewałem się kolejności
zdarzeń. Tak więc opuściłem miejsce swojego tymczasowego zakwaterowania i
dojechaliśmy do więzienia w tym samym mieście. Było to już – jak to powiem –
regularne więzienie. Jak to już wiele razy w moim życiu było, wjazd, – czyli
ogromna żelazna brama i procedura zbliżona jak w Europie. Wyjście z samochodu i
kierunek – jakby do zameldowania. Tam w wielkiej kopercie znajdowały się moje
rzeczy osobiste, które to policjant przekazał strażnikowi więziennemu. Ten
zaczął spisywać coś na karcie – pewnie karta więźnia. Po tym zabiegu jakiś
więzień pracujący tam przyniósł mi rzeczy więzienne, bo widzieli, że nie mam
nic poza tym, co na sobie. Nie pamiętam dziś już dokładnie, czy mogłem mieć też
swoje rzeczy. Ale to akurat nie zmieniało mojego położenia. Po jakiś 20- 30
minutach zostałem odprowadzony na jedno z pięter, gdzie po jednej i drugiej
stronie znajdowały się pojedyncze cele. Były to już takie typowe cele do
odbywania kary, choć akurat to piętro było jedynie dla osób czekających na
dalszy transport.
wtorek, 25 marca 2014
czwartek, 13 marca 2014
Posterunek Policji Niigata
Posterunek policji w Niigata - jako wielkość i ilość
pomieszczeń, nie jest mi po dziś dzień znana. Nie pamiętam wejścia, ani
kształtu budynku. Mogę się jedynie domyśleć, że jest to prostokąt, jak w
większość tego typu budynków w Japonii i na świecie. Intensywność przemyśleń
nie pozwoliła mi na uchwycenie tych szczegółów. Jedne co pamiętam, to korytarz
i na końcu drzwi metalowe ze szybą na wysokości twarzy. Pamiętam, że swoje
ubranie mogłem zatrzymać, ale była to jedyna odzież jaką posiadałem i musieli
dać mi zastępcze rzeczy. Dostałem wszystko tzn.: szare drelichy na krótki
rękaw, koszulkę, majtki koloru białego i klapki. Ale zanim to się stało,
najpierw wzięli mnie na przesłuchanie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)