wtorek, 25 marca 2014

Przejściowe więzienie w Niigata.




Po tym ciężkim i samotnym czasie spędzonym na posterunku policji nadszedł moment wyprowadzki. Jako doświadczony jumak spodziewałem się kolejności zdarzeń. Tak więc opuściłem miejsce swojego tymczasowego zakwaterowania i dojechaliśmy do więzienia w tym samym mieście. Było to już – jak to powiem – regularne więzienie. Jak to już wiele razy w moim życiu było, wjazd, – czyli ogromna żelazna brama i procedura zbliżona jak w Europie. Wyjście z samochodu i kierunek – jakby do zameldowania. Tam w wielkiej kopercie znajdowały się moje rzeczy osobiste, które to policjant przekazał strażnikowi więziennemu. Ten zaczął spisywać coś na karcie – pewnie karta więźnia. Po tym zabiegu jakiś więzień pracujący tam przyniósł mi rzeczy więzienne, bo widzieli, że nie mam nic poza tym, co na sobie. Nie pamiętam dziś już dokładnie, czy mogłem mieć też swoje rzeczy. Ale to akurat nie zmieniało mojego położenia. Po jakiś 20- 30 minutach zostałem odprowadzony na jedno z pięter, gdzie po jednej i drugiej stronie znajdowały się pojedyncze cele. Były to już takie typowe cele do odbywania kary, choć akurat to piętro było jedynie dla osób czekających na dalszy transport.

czwartek, 13 marca 2014

Posterunek Policji Niigata




Posterunek policji w Niigata - jako wielkość i ilość pomieszczeń, nie jest mi po dziś dzień znana. Nie pamiętam wejścia, ani kształtu budynku. Mogę się jedynie domyśleć, że jest to prostokąt, jak w większość tego typu budynków w Japonii i na świecie. Intensywność przemyśleń nie pozwoliła mi na uchwycenie tych szczegółów. Jedne co pamiętam, to korytarz i na końcu drzwi metalowe ze szybą na wysokości twarzy. Pamiętam, że swoje ubranie mogłem zatrzymać, ale była to jedyna odzież jaką posiadałem i musieli dać mi zastępcze rzeczy. Dostałem wszystko tzn.: szare drelichy na krótki rękaw, koszulkę, majtki koloru białego i klapki. Ale zanim to się stało, najpierw wzięli mnie na przesłuchanie.